niedziela, 28 września 2014

Lekcje: siedem

Ostatnia tegoroczna "mobilność" EDI'ego odbyła się w Paryżu przy okazji międzynarodowej konferencji "Made in Polska". Jakie są nasze wrażenia?

"Konferencja towarzysząca mobilności dotknęła bardzo ważnego tematu promocji polskiej marki. Wszyscy uczestnicy żyjący w różnych krajach UE promują markę każdego dnia zarówno w życiu prywatnym, zawodowym jak i społecznym. Temat zgodny z założeniami polskiego MSZ (stosowanie określenia Polska, a nie Polen lub Poland) - Made in Polska.

Uzyskaliśmy wiele ciekawych informacji, wysłuchaliśmy wiele ciekawych referatów (w szczególności PAN w Paryżu), poznaliśmy fascynującą przedsiębiorczynię pochodzenia polskiego (Elżbieta Wysoczańska), poznaliśmy inicjatywy społeczne.

Ogromną zaletą konferencji było dotkniecie rożnych dziedzin aktywności polskich obywateli za granicą, od społecznej, kulturalnej, przez gospodarczą po publiczną.

Dziękujemy:)"

Alina, Niemcy


"W czasie konferencji w Paryżu mieliśmy świetną lekcję dotyczącą marki "Polska". Z podziwem stwierdzam, że w świadomości mieszkańców Europy rośnie znajomość i popularność produktów polskich jak i sama popularność naszego kraju.

Jest to naprawdę wspaniałe uczucie bycia dumnej z ojczystego kraju. Na pewno nie dowiedziałabym się tego gdyby nie nasza konferencja w Paryżu."

Irena, Grecja


"Najbardziej wartościowa lekcja wyniesiona z Paryża wiąże się z udziałem w konferencji "Made in Polska". To duże przedsięwzięcie nie tylko zgromadziło publiczność z kilkunastu krajów, ale - przede wszystkim - wspaniałych prelegentów, dzięki którym zarówno wartość merytoryczna jak i przyjazna atmosfera spotkania utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie. Bardzo dobre połączenie treści i formy.

Konferencja była przykładem na to, jak właściwy dobór osób występujących może wpłynąć na osiągnięcie założonych celów takich wydarzeń, stanowiących jedną z form edukacyjnych. Dzięki ciekawym referatom oraz możliwości swobodnej wymiany myśli i poglądów z prowadzącymi wszyscy na długo zapamiętamy poruszane treści. Doskonały sposób skutecznej edukacji osób dorosłych, do wykorzystania w własnej praktyce."

Jagoda, Polska


"Konferencja, w której wzięliśmy udział, była niezwykle inspirująca. Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w końcowym panelu dotyczącym Polaków biznesu/sukcesu. Owy temat reprezentowała niezwykle piękna i utalentowana Elżbieta Wysoczańska. Historia jej sukcesu i determinacja zaprowadziła ją na szczyt. Dziś jej kosmetyki oparte na najnowszej technice biotechnologii można dostać tuż obok najbardziej luksusowych marek świata. Pokazała nam, że nie można się bać swoich marzeń i skrywać się w cieniu. Dała nam wszystkich dowód, że wszystko zależy od nas i od naszej wiary, a wielki sukces to wynik tysiąca niewidzialnych sukcesów :)"

Katarzyna, Holandia


"Paryż i spotkanie w nim Polaków z 9 krajów było dla mnie wielkim przeżyciem pod wieloma względami. Temat przewodni tych dni: „Promocja i poprawa wizerunku Polski na świecie“, okazał się nadzwyczaj ciekawy. Od strony naukowej dowiedziałam się o metodach i wręcz schematach efektywnego kreowania obrazu jakiegoś kraju. Spośród wielu prelegentów zafascynowała mnie Elżbieta Wysoczańska, Polka żyjąca we Francji, która niesamowicie odważnie i na wielką skalę promuje Polskę swymi wysokiej klasy wyrobami, mającymi już markę na rynku światowym. Każdy z nas na pewno stara się w swoim środowisku propagować nasz rodzinny kraj, ale gdy się słyszy o takim rozmachu, to ma się chęć działania z nieco większym rozpędem. Do tego potrzeba jednakże skoordynowanej strategii na wyższym szczeblu, o czym dyskutowaliśmy.

Również niezmiernie interesująca była wymiana prywatnych poglądów z uczestnikami. Polonia w każdym kraju ma inne doświadczenia i boryka się z innymi problemami, z których mało kto zdaje sobie sprawę. Przez osobiste kontakty wiele się dowiedziałam o specyfice życia w innych krajach i na prawdę warto tę formę wymiany propagować.

Poza tym chcieliśmy nieco poznać Francję i poczuć klimaty Paryża. To miasto każdego dnia mieniło się w słońcu i pokazywało się nam z jak najlepszej strony. Nasi siatkarze zostali akurat mistrzami świata, a myśmy aktywnie promowali Polskę i byliśmy po prostu niesamowicie dumni z naszego ojczystego kraju.

Chciałabym wszystkim organizatorom nie tylko paryskiej mobilności, ale i całego projektu EDI, bardzo podziękować za umożliwienie nam w tak piękny sposób edukowania się i integrowania. Po tym wyjeździe mam wiele przemyśleń i nadzieję, że z tego się coś kreatywnego nie tylko w mojej głowie urodzi. "

Urszula, Niemcy


"Odespałam, zakwasy ustąpiły, pozostały wspomnienia : Paryż - wieża Eiffla - Louvre - Notre Dame - Sekwana - Montmartre - Wersal - itd... - "sztandary" Paryża.

Ale naszą mobilność zapamiętam jako tę, która uczy wiary w siebie i w to, co robimy. Jakby na to nie patrzeć, żywy przykład kariery młodej Polki we Francji, to nie bajka. Wierzę mocno, że nic nie wzruszy mojej wiary w nasze lekcje integracji i w naszą integrację."

Elżbieta, Grecja


piątek, 26 września 2014

O języku w Dniu Języków

Ostatnio weszliśmy na wątek komunikacji interpersonalnej, która bez zrozumienia, dobrej intencji i szczypty empatii raczej ma małe szanse powodzenia.

Jednakże, aby doszło do jakiejkolwiek wymiany informacji i widocznych skutków tego procesu, musimy mówić tym samym „językiem”. Język nie zawsze musi oznaczać język narodowy lub ludzką mowę. Językiem jest przecież każdy zbiór znaków, dla którego istnieje odpowiedni kod przekazu. Zatem oprócz około 7 tysięcy rozpoznanych, aczkolwiek nie zawsze jeszcze sklasyfikowanych języków świata, istnieją jeszcze dialekty, gwary, narzecza, żargony, slangi, język gestów, czy bardzo liczne języki sztuczne, tzw. konlangi.

Najczęściej uzmysławiamy sobie jak ważnym narzędziem w naszym życiu jest język, gdy znajdujemy się w obcym kraju bez znajomości tamtejszego języka. Zazwyczaj zdajemy się wtedy na angielski, ale i ta opcja może dość często okazać się zawodna, czego sami doświadczyliśmy w czasie naszych wizyt partnerskich w różnych zakątkach Europy podczas realizacji projektu EDI. Jako Polonusi rozsiani po Starym Kontynencie, również doskonale pamiętamy trudne początki, gdy „rozpoczynaliśmy nasze życie” poza granicami Polski.

Dla przykładu, mieszkając na południu Europy - gdzie dużo się mówi i lubi się długo konwersować z każdym i przy każdej okazji, a zwłaszcza przy zastawionym stole - niemożność komunikowania się graniczyła z poczuciem odizolowania i uciążliwej pasywności. Nauczenie się języka mojej drugiej ojczyzny było nie tylko drogą do prawdziwego poznania kultury, mentalności, nowych ludzi, znalezienia pracy, ale również do możliwości wyrażania siebie w nowej rzeczywistości.

Refleksje, jakie nasuwają mi się dzisiaj, w Europejski Dzień Języków: uczmy się języków, bo to bardzo przyjemna i pożyteczna zabawa pozwalająca lepiej poznawać świat i siebie, i otwierająca nas na wszelkie niuanse „inności”. Jednocześnie nie pozwólmy, aby, jak podają statystyki, co 14 dni „umierał” jeden z kilku tysięcy istniejących języków naszego współczesnego świata.


niedziela, 21 września 2014

Trudna lekcja

W Paryżu ze 26 stopni, czyli dość ciepło. Dość? Niektórzy z nas przyjechali z krajów, gdzie jest o dobre 16 mniej! Poza tym jest bardzo francusko. Szczególnie na Montmartre, gdzie spędziliśmy poranek uczestnicząc we mszy świętej w bazylice Sacre-Coeur i przechadzając się zatłoczonymi uliczkami dzielnicy artystów.

To nasze ostatnie spotkanie w tym roku. Przeżywamy lekcję integracji być może najtrudniejszą. Bo oprócz konferencji i warsztatów musimy zaliczyć sprawdzian z cierpliwości i szacunku do samych siebie. Zważyć i zdecydować, czy ważniejszy jest własny komfort, czy wspólnota? Odwrócić się, czy podać rękę? Czego jest w nas więcej: polskości czy polactwa? Czy na pewno potrafimy odróżnić jedno od drugiego? I... które z tych wyborów są tak naprawdę lepsze?

Zaraz się rozjedziemy (jeśli francuscy piloci będą dość uprzejmi), Paryż zostanie bez nas i pewnie jakoś sobie poradzi, ale czy my poradzimy sobie ze sobą?

Tak jest, to trudna lekcja. I bardzo potrzebna. Może najtrudniejsza, najpotrzebniejsza i najważniejsza?


niedziela, 14 września 2014

Zrozumienie

Jak to jest, że wydaje nam się, że komunikujemy coś jasno, a wychodzi, że "tamta strona" widzi / słyszy / czyta coś zupełnie innego? Albo odwrotnie: czytamy lub słuchamy wiadomości i niby wszystko jest oczywiste, a nasza odpowiedź okazuje się strzałem kulą w płot? Na pozór wszystko jest jasne: proces komunikacji, nadawca, odbiorca, możliwe zakłócenia...

Ale dlaczego zakłócenia? Zwłaszcza wtedy, gdy nasze wykształcenie i dotychczasowe życie pozwalają przypuszczać, że powinniśmy zdawać sobie z tego wszystkiego sprawę i brać pod uwagę. A jednak - co krok, to "wtopka": nieporozumienia, tłumaczenia, wyjaśnienia, czasem emocje i wreszcie smutek.

Wydaje się, że częstą przyczyną tych szumów jest filtr naszych doświadczeń i uczuć. Podobno kobiety są z Wenus, a faceci skądinąd. No właśnie. Inaczej interpretujemy, inaczej widzimy, inaczej oceniamy. I naprawdę duuuuuużą sztuką jest próba zobaczenia świata oczami drugiej strony i zrozumienia intencji. To właśnie wydaje się kluczem do dobrej rozmowy w ogóle, a szczególnie do współpracy czy współistnienia w związku - jakimkolwiek.

Trudno jest myśleć na co dzień, przy każdej sytuacji "komunikacyjnej", których dzień w dzień mamy tysiące, o tych wszystkich niuansach, ale może tylko troszkę wysiłku i uwagi pomogłoby ułatwić całkiem duży kawałek życia?

Zrozumienie - to takie proste? Nie, dlatego życie jest takie ciekawe i takie... trudne.


niedziela, 7 września 2014

Deszcz

Wyobraźcie sobie: od kilku miesięcy z zaangażowaniem przygotowujecie bardzo, bardzo, bardzo dla Was ważną imprezę na powietrzu. Kiedy przychodzi co do czego, mimo prognoz zaczyna padać, a ludzie pierzchają...

Przeżyliście kiedyś porażkę? Z całą pewnością. Co się z Wami wtedy działo? Czy wyszliście z tego silniejsi i/lub mądrzejsi, czy też do dziś wspomnienie tej sytuacji budzi w Was uczucie przegranej?

Niepowodzenie i wszystko to, co się z nim wiąże, nigdy nie jest łatwe, a "dojście do siebie" może zająć dużo czasu, w zależności od rozmiarów i ważności tego, na czym nam zależało, a co nie wyszło. Najpierw pojawia się niedowierzanie. Potem złość, czasami wściekłość. A na koniec żal. Ten smutek, wraz ze spokojem, jaki niesie, często prowadzi do wniosków i refleksji. W tym momencie decyduje się, czy - mimo porażki - potrafimy dać sobie nagrodę. Tak! W końcu, mimo wszystko, staraliśmy się, i ten wysiłek na to zasługuje. I czy z tego, co się stało, umiemy wyciągnąć lekcje na przyszłość. "Co nas nie zabije, to nas wzmocni" - znacie?

Porażka jest więc doświadczeniem, które - choć trudne - okazuje się potrzebne, z kilku względów. Pozwala poznać siebie - swoją siłę i odporność na takie sytuacje. Ale też, czy rzeczywiście mamy wokół przyjaciół, których przecież "poznaje się w biedzie". Ważne lekcje.

Niektórzy z nas patrząc na deszcz widzą beznadziejną ulewę, która może trwać i cztery lata, i po której świat będzie do niczego.

Inni zobaczą deszcz maleńkich, żółtych kwiatów, które w magiczny sposób zmieniają ten świat na taki, w którym znów będzie chciało się chcieć.